NATAJKA - ręcznie robione miniatury jedzenia i słodyczy, antyalergiczne półfabrykaty, dbałość o estetykę i najwyższą jakość.

Strona na facebooku

Instagram

Zakaz kopiowania

Prezentowane na stronie sklepu wzory elementów, ich kompozycje, teksty oraz zdjęcia produktów są mojego autorstwa i stanowią własność firmy Natajka. Kopiowanie wzorów biżuterii, zdjęć i rozpowszechnianie ich bez mojej zgody jest zabronione i stanowi naruszenie praw autorskich; podstawa prawna : Dz.U.94 nr24 poz.83, sprost.:Dz.U.94 nr43 poz. 170

Dane firmy:

Adres:  NATAJKA Natalia Węgrzyn

             Konstytucji 3 Maja 5/3

             48-340 Głuchołazy

NIP: 753-243-24-36

REGON: 161541225

Miniaturowe filiżanki z herbatą czy kawą, maleńkie ciasteczka, babeczki, torciki, pluszowe misie, a wszystko to w formie uroczej i oryginalnej biżuterii czy gadżetów zdobionych miniaturami słodyczy… wyroby marki NATAJKA to połączenie unikalnych półfabrykatów, sprowadzanych z najdalszych zakątków świata, (m.in. z Hong Kongu, Japonii, Tajlandii, Singapuru czy USA), które z dodatkiem odrobiny kreatywności, cierpliwości i ogromem włożonego serca, dają oryginalne i przykuwające uwagę drobiazgi. 

                                                                                       

Jak to się zaczęło?

Zdolności manualne odziedziczyłam po Babci i Mamie, które swego czasu również tworzyły różne piękne ozdoby i dekoracje. Tworzeniem biżuterii w ogóle zajmuję się od grudnia 2007 r. Zaczęło się dosyć niewinnie – od zakupu kilku paczek drobnych koralików oraz półfabrykatów niezbędnych na start – szpilek, bigli, przekładek. Na początku tworzyłam głównie kolczyki i bransoletki z koralików, kamieni, pereł czy szkła weneckiego. Początki były trudne-„wielką sztuką” okazało się opanowanie robienia choćby ładnych i równych loopów, czy wykonanie dwóch identycznych i równych kolczyków. Nie poddawałam się-ćwiczyłam, ćwiczyłam, kombinowałam, projektowałam i tworzyłam. Nie zrażały mnie spore ilości zmarnowanych półfabrykatów czy palce poharatane od szpilek i zaginania drucików. Z biegiem czasu udawało mi się tworzyć coraz bardziej wymyślne i skomplikowane wzory, poszerzałam gamę kolorów i wykorzystywanych materiałów. A moje pierwsze prace wyglądały tak:



  

Ze słodką biżuterią po raz pierwszy zetknęłam się w 2011 r., tuż przed obroną pracy licencjackiej z Ekonomii. Jak to w życiu studenta bywa – szuka się wszelkich możliwych zajęć byle tylko się nie uczyć, dlatego kiedy mój pokój błyszczał, miałam porządek w każdym możliwym kącie, szukałam biżuteryjnych inspiracji w Internecie. Na pierwsze prace tego typu trafiłam na zagranicznych blogach i zapragnęłam je mieć! Niestety, nie stać mnie było na wydatek rzędu trzydziestu kilku dolarów za parę kolczyków czy naszyjnik. Tak zaczęło się dokładne szperanie w Internecie w poszukiwaniu instrukcji, filmików instruktażowych, materiałów i półfabrykatów, z których sama mogłabym stworzyć podobne maleństwa. „Po nitce do kłębka” - po około miesiącu intensywnych poszukiwań miałam sporą listę sklepów i sprzedawców, głównie zagranicznych, u których mogłam kupić zdecydowaną większość niezbędnych materiałów.

Wtedy jedyną przeszkodą do rozpoczęcia kolejnej biżuteryjnej przygody było wiszące nade mną kończenie pracy licencjackiej, przebrnięcie przez dwie sesje egzaminacyjne (studiowałam już wtedy równocześnie Filologię Angielską), obrona pracy i dopiero wtedy mogłam znów bez reszty dać się pochłonąć nowym wyzwaniom. Pod koniec czerwca, w ramach chwili odpoczynku od nauki, przeglądałam setki sklepów internetowych, zamawiałam potrzebne materiały i narzędzia. W lipcu 2011 r. rozpoczęła się moja przygoda z modeliną, ceramicznymi miniaturkami i wszystkim tym, czemu teraz poświęcam cały swój wolny czas i dzięki czemu powstała od kilku lat ciągle rozwijająca się moja własna firma.

Tu również początki nie były łatwe. Z pozoru proste do wykonania babeczki, owoce czy torciki przysporzyły mi sporo kłopotów. Niejednokrotnie palce odmawiały mi posłuszeństwa, bolały niemiłosiernie od ugniatania kolejnych kawałków modeliny, mieszanej do tworzenia poszczególnych elementów. Pierwszą rzeczą, którą zrobiłam, były miniaturowe gofry. Potem powstawały pierwsze babeczki, ciasteczka, donuty, torciki, szklane buteleczki z różną zawartością…z czasem przyszła kolej na nieco bardziej skomplikowane formy. „Nie od razu Rzym zbudowano” powtarzałam sobie do znudzenia i nie poddawałam się, choć wiele moich początkowych prac skończyło swój „żywot” w śmieciach…

                                                                       

Na czym polega proces tworzenia tego typu biżuterii? Jest on dosyć złożony i bardzo czasochłonny. Najpierw należy zmieszać potrzebny kolor modeliny. Potem ulepić daną rzecz (gama dostępnych kolorów używanych przeze mnie mas FIMO oraz łatwość obróbki daje nieograniczone możliwości dla wyobraźni). Następnie wszystko trzeba upiec w piekarniku, zamontować niezbędne uchwyty, polakierować i udekorować poszczególne rzeczy. Zrobienie jednej pary kolczyków czy naszyjnika zajmuje mi nie raz nawet dwa-trzy dni, wszystko robię partiami-najpierw lepię, potem wypiekam, a następnie ostatecznie montuję w finalne ozdoby. Wiele wykorzystywanych przeze mnie w pracy narzędzi, choć mogłoby się wydawać, że używam nie wiadomo jak wyszukanych i profesjonalnych sprzętów, to przedmioty, które można znaleźć w domu – od szczoteczki do zębów, poprzez kawałki folii aluminiowej, zakrętki od tubki pasty do zębów, zapałki, wykałaczki…

Na dzień dzisiejszy moja przygoda z biżuterią – pasja, praca i firma to tysiące zadowolonych Klientów – grono, które stale się poszerza, to setki wspaniałych i niejednokrotnie bardzo utalentowanych osób, które dane mi było poznać, to niesamowita przygoda, jaką był dla mnie występ z tworzonymi przeze mnie drobiazgami w TVP 2 w programie „Pytanie na Śniadanie”, ale przede wszystkim nieocenione źródło satysfakcji, samorealizacji, radości i spełnienia zawodowego. Mimo że posiadam wykształcenie w zupełnie innym kierunku, nie wyobrażam sobie, bym mogła zawodowo zajmować się czymś innym.

                       


All rights reserved. Natajka 2015.